Każda rodzina ma swoją historię: swoich przodków, własne zwyczaje, konkretne relacje, swoje tradycje. Są na przykład zawody, którymi tradycyjnie zajmują się członkowie danej rodziny, jak to się mówi „z dziada pradziada” są stolarzami, artystami, cukiernikami czy nauczycielami.
„Rodzina Bachów przez prawie dwieście lat miała istotny wkład w kształtowanie historii muzyki. Pochodziło z niej ponad 50 znanych muzyków i kilku ważnych kompozytorów, z których największe uznanie zdobył Johann Sebastian Bach(1685–1750).” (Wikipedia). Przykładem polskiej pokoleniowej rodziny artystów są Kossakowie. „Znana rodzina krakowska, której cztery pokolenia wyraziście odznaczyły się w kulturze i nauce polskiej. Malarska dynastia Kossaków ilustrowała swym talentem dzieje narodu polskiego - powstania narodowe, epopeję napoleońską, walki I wojny światowej. Również w poezji i literaturze ukazywali patriotyzm i umiłowanie do ojczyzny.” (Wikipedia). Ludwig van Beethoven był trzecim z kolei potomkiem swojej rodziny, który zajmował się muzyką. Tych przykładów można przytoczyć wiele.
W mojej rodzinie są krewni, którzy zajmują się w trzecim pokoleniu krawiectwem, ale też powtarzają się zawody związane z medycyną (pielęgniarki, lekarka), nauczyciele. To co wiem z rodzinnych przekazów muzyka stanowiła duża wartość w tradycji mojej rodziny. Ci, którzy nie grali na instrumentach realizowali tę pasję poprzez śpiew. Zdarzali się jednak i tacy, którzy zarabiali muzyką na chleb ( kuzyni mojej mamy).
Widoczne na zdjęciu górnym i dolnym druki muzyczne zostały wydane na przełomie XIX i XX wieku. Przekazał mi je i wiele, wiele innych wydawnictw nutowych kuzyn mojej mamy. Z tego wynika, że tradycje mojej rodziny sięgają co najmniej tego czasu.
Muzyki uczyłam się od dziesiątego roku życia. Powyżej zdjęcia mojej osoby z popisów organizowanych przez Ognisko Muzyczne.
Moje dzieci i wnuki też potrafią grać, ale tylko jedna córka ma wyższe wykształcenie muzyczne. Jest dyrygentką chóralną i nauczycielką wychowania muzycznego.
Wielu z potomków rodziców mojej mamy jest bibliofilami. Należą do nich moja mama, brat mojej mamy, moja siostra, ja i moje córki. Zwieńczeniem pokoleniowym tych pasji jest być może fakt, że obie z siostrą wykonywałyśmy zawód bibliotekarza.
Na zdjęciach powyżej to mnie więcej połowa zgromadzonych przeze mnie książek.
Nie wiem jak było dawniej, ale od trzech pokoleń zdarzają się wśród moich krewnych osoby, które lubią opowiadać. Niektórym to dobrze wychodzi, co w moim pokoleniu zaowocowało publikacją artykułów w różnych czasopismach, także ogólnopolskich. Najstarszą znaną mi osobą o takich zdolnościach w mojej rodzinie była moja babcia Stanisława, mama mojej mamy. To ona była moją pierwszą katechetką i z perspektywy czasu muszę przyznać bardzo dobrą. Przekazywała mi opowieści o życiu różnych świętych, o Jezusie i apostołach tak obrazowo, że pamiętam je do dziś. Takie zdolności posiadała też moja mama, ale i mój ojciec w snuciu opowieści był niezły. To on głównie opowiadał nam bajki na dobranoc, choć jego „repertuar” był skromny, to lubiliśmy je słuchać mimo, że się powtarzały. Lubiliśmy też słuchać opowieści o jego służbie wojskowej, którą odbywał w Korpusie Ochrony Pogranicza. Przedstawiał je barwnie ze swadą i humorem.
„Gadułą” był też najstarszy brat mojej mamy. Mój najstarszy brat, choć z wykształcenia ekonomista, też lubi opowiadać i pisać. W czasie studiów należał do grupy literackiej, działającej na Politechnice Szczecińskiej. Ostatnio spisał swoje wspomnienia i wydrukowawszy je, podzielił się nimi z rodziną. Pisząca te słowa również lubi dzielić się słowem.
Powyżej lekcje dla uczniów prowadzone przeze mnie na filiach bibliotecznych.
A to strona tytułowa wspomnień mojego brata.
Niektórzy członkowie uczęszczają do tych samych szkół np. w mojej obecnie trzecie pokolenie uczy się z I LO w Bydgoszczy.
Niektóre kobiety z mojej rodziny pielęgnuję podobne pasje – lubimy tzw. „robótki” (hafty, robienie na drutach, szydełkowanie),
![]() | |
| Sweter zrobiony przez moją mamę |
Ten czerwony mak na sukience mojej córki to moje dzieło. Jest to połączenie naszycia materiału z haftem.
Lubimy też hodować kwiaty. Niektóre
członkinie rodziny odnosiły nawet w tej ostatniej dziedzinie pewne
sukcesy. Jedna z kuzynek mojej mamy, mieszkanka wieś Trzmiętowa, o
otrzymała za swój kwietny ogród nagrodę w konkursie organizowanym przez Koło
Gospodyń Wiejskich.
Moja najstarsza córka oprócz kwiatów na balkonie uprawia zioła i przyprawy. U góry wyhodowana przez nią papryka. Na dole hodowane przez nią zioła.
![]() |
| U góry kwiaty na moim balkonie; na dole w domu. |
![]() | |||||
| Rzadko kupuję gotowe kwiaty. Tu moje sadzonki na parapecie kuchennym. |
![]() | |||||||||||||||||||||||||||||||||||||
| U góry część ogrodu kwiatowego mojej młodszej córki. W głębi jego właścicielka. Niżej młode pokolenie też przejawia zainteresowanie roślinami. |
W prostej linii rodzinnej mojej mamy wiele osób opiekowało się lub opiekuje do dziś zwierzętami domowymi. Mieli je dziadkowie, moi rodzice, moi bracia, miałam je ja i mają je wszystkie moje dzieci.
![]() | ||||||
| Towarzysz mojego dzieciństwa pies Tutuś i ja. |
Na tym zdjęciu moja młodsza córka, w czasie kiedy była studentką, ze swoją pupilką o imieniu Nala. Ta kotunia przeżyła w naszym domu przeszło 17 lat.
Dbamy o nasze zwierzaczki. Kupujemy im dobrą karmę, na zimę mają płaszczyki, chodzimy z nimi do lekarza. Są traktowani jak członkowie rodziny.
A to kotka Pusia. Opiekuje się nią rodzina mojej starszej córki.
Rozejrzyjcie się po historii waszej rodziny. Być może wasi przodkowie zainspirują to Was do odkrycia waszych nieodkrytych jeszcze pasji i talentów. Poznawajcie swoich przodków, aby odnaleźć i lepiej zrozumieć samych siebie. Korzystając z ich doświadczeń, możemy wzbogacić nasze życie lub zmienić je na lepsze. Przeszłość jest dla naszego szczęśliwego rozwoju bardzo istotna, gdyż nie można odcinać się od własnych korzeni, bez narażenia się na zubożenie swojego życia i osobowości.























Brak komentarzy:
Prześlij komentarz